Dziwniejsza historia - Remigiusz Ryziński. O inności w realiach wojennych


Zajęcia z filozofii na Akademii Ekonomiczno-Humanistycznej stały się dla mnie pretekstem do sięgnięcia po książkę, którą być może przeoczyłabym na bibliotecznej półce, a może zauważyłabym ją na wirtualnej półeczce znajomych i obserwowanych użytkowników platformy lubimyczytac.pl i w ten sposób może pewnego dnia trafiłaby mi w ręce. Tak się jednak nie stało. Jako pracę domową otrzymaliśmy zadanie, by przeczytać „Dziwniejszą historię”, reportaż Remigiusza Ryzińskiego o tematyce, która nawet dziś wciąż uchodzi za kontrowersyjną – przedstawienie konkretnych tęczowych sylwetek oraz przedstawicieli mniejszości żydowskiej w okresie II Wojny Światowej oraz w rzeczywistości powojennej, sięgającej aż po czasy współczesne.
Opowieść, mimo że wydaje się historią o osobach nieheteronormatywnych, skupia się głównie na sylwetkach Michała i Huberta. Michał był cenionym literaturoznawcą, choć w momencie przedstawienia jako dziecko kuli się z matką ukryty w kopcu kartofli. Hubert obecnie jest cenionym architektem mieszkającym we Francji, jednak w czasach wojennych spoglądał na pożary w Getcie z okna mieszkania na Ochocie. Panowie ci nigdy się nie spotkali, mają jednak jeden punkt styczny – obaj są gejami. Ich przedstawieniu towarzyszy również kilka innych sylwetek gejów (niektórzy recenzenci słusznie zwracają uwagę, że ze skrótu LGBT najmocniej podkreślona jest tu litera G), lesbijek lub osób transseksualnych (na kartach książki pojawia się także najstarsza polska drag queen Lulla la Polaca, z którą po raz pierwszy zetknęłam się w roku 2018 przy okazji przeglądania materiałów wideo z  akcji szycia flagi znanej jako „Polacy zszywają Polskę”). Ryziński ukazuje ich życie, relacje i emocje w formie krótkich, nieco chaotycznych tekstów, które kojarzyły mi się z migawkami aparatu fotograficznego lub filmowymi fotosami, pokazanymi odbiorcy w niekiedy przypadkowej kolejności. Z początku trudno było mi się w tym wszystkim połapać – który fragment dotyczy kogo, jak go umiejscowić. Teraz, gdy kartkuję tę książkę jeszcze raz, wciąż uważam, że przydałyby się w nagłówkach poszczególnych tekstów krótkie informacje, kogo dany tekst dotyczy.
Mimo początkowych trudności z odbiorem, lektura „Dziwniejszej historii” dała mi sporo do myślenia. Autor kreśli sylwetki ludzi innych, odstających od społeczeństwa i przez to skazanych na wiele trudności. W literaturze polskiej można bez problemu odnaleźć przykłady świadectw ludzi heteronormatywnych, którzy przetrwali wojnę. Jest ich mnóstwo: opowieści obozowe, przesiedlenia, zsyłki, strach.  O wiele trudniej odnaleźć przykłady i historie osób LGBT. Remigiusz Ryziński jednak skupia swoją uwagę na nich nie bez powodu, aż kusi, by zacytować Gombrowicza, z którego prozy autor zaczerpnął tytuł swojego reportażu (Dziennik, rok 1966): Oto jak z powodu prostego faktu, że skoncentrowałeś się bez powodu o sekundę za długo na jakimś zjawisku, ta rzecz zaczyna wyróżniać się z całej reszty, wypełniać się sensem. Jest coś w świadomości, co ją przekształca w pułapkę zastawioną na nią samą.



Autor ukazuje samotność osób o odmiennej orientacji seksualnej, ich próby nawiązania relacji, nawet chwilowej, zaspokojenia potrzeb. Prowadzi po parkach i publicznych toaletach, gdzie osoby homoseksualne mogły odnaleźć partnera – choćby na chwilę. Nietrudno w tym momencie o skojarzenie z popularnym stereotypem, że pary jednopłciowe to tylko chwilowe związki, kaprys, bo przecież geje, lesbijki, czy osoby transpłciowe to istoty występne i złe, niezdolne stworzyć nic trwałego. Kłam temu stereotypowi zadaje autor, ukazując staż w związkach swoich bohaterów. Również często w sieci pojawiają się informacje o długości trwania związków jednopłciowych osób publicznych. To dowód na to, że orientacja nie determinuje umiejętności budowania trwałych relacji.                                                                                                              
Samotność wylewająca się z tych stron jest dość przerażająca. Samotność i świadomość bohaterów, że są kimś gorszym, podludźmi. Tragiczne jest to, że bohaterowie żyli z tym poczuciem, nieraz starali się jakoś przed społeczeństwem ukryć – jak bohaterka, która wyszła za mąż, urodziła dzieci i dopiero, gdy owdowiała, związała się z kobietą. Okropna jest także dyskryminacja, brak zrozumienia przez społeczeństwo, strach przed innością. Mimo tego homoseksualiści starali się jednak wyróżniać między innymi wyglądem – niekonwencjonalnymi elementami ubioru, czy fryzurą. To także opowieść o rodzącym się w wyniku tej samotności konfliktu z samym sobą i kiełkującemu wewnątrz poczuciu zakazu. Jak jednak zakazać sobie tego, kim się naprawdę jest?
W okresie wojennym i latach późniejszych (w tym także „słynnym” roku 1968) obok homoseksualistów dość mocno poruszana jest kwestia żydowska (jak podkreśla na odwrocie okładki wydawca – antysemityzm i homofobię łączy naprawdę wiele) – mieszkańców Getta,  także małych dzieci, które wykradały się na drugą stronę, by coś zjeść. Deprecjacja ich ludzkich cech przeraża – nie tylko przez stwierdzenie „żydziak” (brzmiące nieco pogardliwie), lecz także przez ukazanie ich odrębności, obcości i bycia gorszym. Wykreowane są jak małe zwierzątka, które przemykają i przekradają się przez mur w poszukiwaniu żywności, przy okazji nie zawsze potrafią porozumieć się ze stroną polską.  Pojawiają się również echa myśli syjonistycznej – kwestie przesiedleń żydowskich w okolicach roku 1968 i tego, jak zmieniło się spojrzenie polskich obywateli na kwestie żydowskie, ile w narodzie pozostało hipokryzji.
Czas spędzony przy lekturze „Dziwniejszej historii” był dla mnie wartościowym, choć niełatwym doświadczeniem. Trudności dotyczyły głównie organizacji tekstu, o czym wspomniałam na początku. Uznaję jednak, że warto było sięgnąć po tę książkę. Autor nie ocenia, udziela natomiast głosu swoim bohaterom i dzięki ich słowom o wiele łatwiej na podstawie doświadczeń przedstawicieli poprzednich pokoleń osób LGBT i mniejszości żydowskiej zrozumieć teraźniejszość, w której niestety niewiele się zmienia na lepsze, a przypadki samobójstw zaszczutych ze względu na orientację nastolatków, czy informacje o napaściach nie napawają mnie optymizmem. Trzymam jednak kciuki, że kiedyś będzie normalnie. Może kiedyś.

Komentarze