Już wkrótce na półkach księgarskich pojawi się nowy tom cyklu "Krucze serce" Marii Zdybskiej. W związku z tym chciałabym przypomnieć, a niektórym, którzy nie mieli jeszcze sposobności, przedstawić rozmowę, jaką przeprowadziłam z autorką. O Wattpadzie i nowej powieści na luzie.
(źródło: Genius Creations)
Pytanie pierwsze: Zacznijmy może od hasła: Wattpad. Czy rejestrując się na tym portalu miałaś konkretne oczekiwania? Spełniły się?
Maria Zdybska: Zarejestrowałam się ze zwykłej ciekawości i w tym sensie oczywiście trudno mówić o spełnieniu konkretnych oczekiwań. Fascynuje mnie dynamiczny rozwój tego portalu, jego globalny charakter i wpływ jaki wywiera na sposób w jaki młodzi ludzie postrzegają literaturę. Polski Wattpad nadal jest jeszcze stosunkowo młody, chociaż niezwykle szybko wzrasta liczba zarejestrowanych użytkowników. Z pewnością jest to obecnie jeden z najprężniej rozwijających się działów językowych. Z tym ekspresowym wzrostem wiążą się też niestety wszelkie przypadłości wieku dziecięcego, wraz z upływem czasu na pewno charakter portalu nieco ewoluuje.
![]() |
zdjęcie pobrane ze strony Genius Creations |
Pytanie drugie: Nie tylko publikujesz na Wattpadzie, ale pełnisz również funkcję ambasadora. Na czym ona polega? Z jakimi problemami stykasz się najczęściej?
Maria Zdybska: Obecnie moja obecność na Wattpadzie dotyczy niemal wyłącznie obowiązków Ambasadora. Ambasadorzy to międzynarodowa grupa specjalnie przeszkolonych wolontariuszy, którzy wspierają administrację serwisu w rozmaitych zadaniach. W naszej pracy skupiamy się przede wszystkim na zapewnianiu dobrej atmosfery i dbaniu o przestrzeganie określonych regulaminem zasad postępowania. Moją domeną są prawa autorskie, dbanie o odpowiednie kategoryzowanie treści oraz przeciwdziałanie przypadkom tzw. cyber-bullingu. Staramy się, aby Wattpad był przede wszystkim bezpieczną i przyjazną przestrzenią, zarówno dla piszących jak i dla czytelników.
Pytanie trzecie: W maju poprzedniego roku na półkach księgarskich zagościł Twój debiut „Wyspa Mgieł”, pierwsza część cyklu fantasy „Krucze serce”. W jakim stopniu publikacja na Wattpadzie wpłynęła na wydanie powieści? Czy konieczność usunięcia rozdziałów z platformy wyszła od wydawcy czy była to Twoja inicjatywa?
Maria Zdybska: Szczerze mówiąc, mam wrażenie, że publikacja na Wattpadzie, dodajmy, jedynie części surowego tekstu, nie miała żadnego znaczenia dla wydania Wyspy. Zapewne należałoby zresztą to pytanie skierować do mojego wydawcy. Pracę nad powieścią zakończyłam zanim zdecydowałam się na opublikowanie pierwszych rozdziałów online. Bardzo zależało mi na sprawdzeniu jak tekst zostanie przyjęty i właściwie dopiero po kilku miesiącach takich eksperymentów pomyślałam, że być może powinnam spróbować coś z tym tekstem zrobić. Jeszcze przed podpisaniem umowy wydawniczej, uzgodniliśmy z wydawcą, że usunę z portalu opublikowane fragmenty.
Pytanie czwarte: Na co dzień mieszkasz w Krakowie, jednak o Twojej książce piszą, że czuć od niej morską sól i sama deklarujesz miłość do morza. Pozwól, że spytam: skąd się to wszystko wzięło?
Maria Zdybska: Wielokrotnie sama się nad tym zastanawiałam i obawiam się, że nie potrafię dać satysfakcjonującej odpowiedzi. Prawdopodobnie to wina moich rodziców, którzy od dziecka wpajali mi miłość do morza. Wszystkie moje najszczęśliwsze wspomnienia i obrazy z dzieciństwa wiążą się z wybrzeżem. Podobno gdy tylko nauczyłam się chodzić, brnęłam uparcie prosto w fale. Potem już z własnej inicjatywy zakochałam się w windsurfingu. Myślę, że ta fascynacja to w dużej mierze po prostu kwestia charakteru. Mam dość niespokojną naturę, a morze zawsze mnie uspokaja, wycisza, pozwala mi spojrzeć na wszystko z pewnej perspektywy.
Pytanie piąte: Na Twoim profilu można podejrzeć okładkę zapowiadanego przez Royal Hawaiian Press anglojęzycznego wydania książki. Czy miałaś okazję zajrzeć do środka? Widziałaś już tłumaczenie?
Maria Zdybska: Niestety nie i nie mogę się doczekać, kiedy będę miała taką możliwość! Wśród moich polskich czytelników okładka angielskojęzycznego wydania Wyspy zrobiła prawdziwą furorę, ja natomiast bardzo stresuję się przede wszystkim jakością tłumaczenia. Przekład literacki to rzecz niezwykle skomplikowana, więc bardzo mocno trzymam za moją Isle of Mysts kciuki.
Pytanie szóste: W międzyczasie przeglądam portale książkowe i przyglądam się reakcjom czytelników na Twoją książkę. Zdecydowanie pojawia się w więcej pozytywnych, jednak gdzieś pomiędzy nimi przemykają neutralne i negatywne. Jak na nie reagujesz?
Maria Zdybska: Wyspa jest moim literackim debiutem, więc powiedzmy, że reaguję dość żywiołowo zarówno na pozytywne jak i negatywne oceny. Przyznaję, że zaraz po premierze siedziałam przed komputerem jak na szpilkach,codziennie wyszukując pojawiające się oceny i recenzje. Po pewnym czasie nauczyłam się jednak patrzeć na obydwa końce skali ocen z pewnym dystansem; pochwały przyjmować z wdzięcznością, a wymierzone razy z pokorą. Najważniejsze, to uczyć się na własnych błędach i nie przestawać się rozwijać. Moim zdaniem autor musi zaakceptować fakt, że od momentu upublicznienia swojego tekstu nie ma już kontroli nad jego odbiorem. Dla debiutanta to trudna, ale niezwykle pouczająca lekcja. Dzieło żyje własnym życiem poddając się interpretacji czytelników i myślę, że to jest w pewnym sensie kwintesencją aktu twórczego - wymyślone postacie i fabuła zyskują własną tożsamość, zupełnie niezależną od ich twórcy.
Pytanie siódme: Już wkrótce minie rok, odkąd „Wyspa mgieł” pojawiła się na księgarskich półkach, a czytelnicy wyczekują kolejnej części cyklu. Czego mogą spodziewać się po tomie drugim oraz kiedy pojawi się on na księgarskich półkach?
Maria Zdybska: Drugi tom ma z pewnością nieco mroczniejszy charakter. Baśniowy świat, w który wprowadziła nas Lirr nabiera coraz ciemniejszych barw, a sama bohaterka będzie musiała wydorośleć i zmierzyć się z trudnymi wyborami. “Jezioro Cieni” znacznie więcej uwagi poświęca działaniu magii oraz jej wpływowi na tych, którzy się nią posługują. Dowiemy się również więcej o przeszłości Raidena i poznamy kilka niezwykle interesujących osób związanych z pirackim życiem Lirr. Tekst jest obecnie w trakcie redakcji, ale data premiery nie została jeszcze przez wydawcę ustalona. Mam nadzieję, że czytelnicy “Wyspy” trzymają za mnie kciuki!
Dziękuję za rozmowę
Jeśli spodobał się Wam ten wywiad, zachęcam do pobrania 59go numeru Szortalu na wynos i zostawienia śladu na lubimyczytac.pl
Komentarze
Prześlij komentarz