Cześć, dziś przychodzę do Was z książką młodzieżową o
trudnej tematyce. Pojawiają się w niej tematy przemocy rówieśniczej, homofobii,
samookaleczania, skutecznej próby i myśli „s”, czy nastoletniej ciąży. Ze
względu na ten fakt „Dzwonek na długą przerwę” polecałabym już nieco starszej
młodzieży (wydawca zaleca lekturę osobom od 16 roku życia) i dorosłym.
Iskrówka, fikcyjna mała mazowiecka mieścina położona gdzieś
na trasie między Warszawą a Przasnyszem. Za pasem początek roku szkolnego
2008/2009 (czasy Gadu-Gadu), z czego nie każdy się cieszy. Siedemnastoletni
Wojtek Wagan jest doskonale świadomy, że ledwo przekroczy próg liceum
mieszczącego się w Tartaku Górnym, na nowo zacznie się prześladowanie jego i
grupki przyjaciół zwanej Watahą. Dzieciaki z bogatych domów, potocznie nazywane
elitą, będą miały używane. Mimo że Wataha robi coś, co jest naprawdę
niecodzienne i magiczne: wieczorami tańczy z ogniem, nie ma poklasku wśród rówieśników.
Gorzej, są celem prześladowań syna lokalnego polityka i jego kliki. A prześladowanie
dotyczy tego, na co żadne z dzieciaków nie ma wpływu: Wojtek pochodzi z
rozbitej rodziny (przez co jest krucho z kasą) i jego matka gorączkowo
poszukuje nowego partnera, Janek Lakatos („Cygan”) jest przedstawicielem
mniejszości romskiej, Rebeka Różańska („Reb”) odczuwa pociąg do dziewcząt, Viên
Reszke („Płomień”) ma matkę Wietnamkę i ojca Polaka, a wychowywana przez
wujostwo Marysia Kaczmarek („Saiko”) dostała metkę nolife’a. Na samych
wyzwiskach i pomówieniach się nie kończy. Bohaterowie doświadczają przemocy
fizycznej, a Reb o mało nie została „przekonana, że jednak lubi chłopców”.
Michał Zawadzki, wspomniany syn lokalnego polityka,
przejawia skłonności psychopatyczne. Poniżanie swoich ofiar i zadawanie im bólu
sprawia mu przyjemność. Nieformalnie przewodzi również Elicie (choć nie zdaje
sobie sprawy, że Wataha tak ich nazywa). Podążają za nim Mateusz (syn dyrektora
szkoły), Kornelia (w której kocha się Cygan), Kacper, Patryk, Dagmara, siostry
Emilia i Klaudia oraz Paweł. Ci nieformalnie rządzą szkołą i wzbudzają strach
wśród innych.
Tę beznadziejną sytuację oświetla niewielka iskierka w
momencie, gdy Wojtek Wagan zostaje posadzony przez chemiczkę obok Mateusza na
czas realizacji projektu. Chłopcy nieśmiało łapią ze sobą kontakt. Tylko czy te
dwa nieprzystające do siebie światy mogą koegzystować? Czy wkrótce tytułowy
dzwonek na długą przerwę przestanie kojarzyć się z odrazą?
Świat przedstawiony w „Dzwonku na długą przerwę” to świat
pełen przemocy i krętactwa, pozbawiony nadziei na lepsze jutro. Rodzice
bohaterów mają sporo „za uszami”. Ci bogatsi spiskują z plebanem, jak ułatwić
duchownemu tani wykup pola Hermaszów. Pola, gdzie z nieznanych przyczyn we
wrześniu wciąż jest nieskoszona kukurydza, na której w pewnym momencie
pojawiają się tajemnicze kręgi… UFO? Sabotaż? Tego nie mogę Wam zdradzić, bo
zepsuję zabawę.
„Dzwonek na długą przerwę” swoim klimatem przywodzi czasem
na myśl dostępny na Netflixie serial „Sex Education”. Tu również na terenie
szkoły (a nawet klasy) odnajdziemy przedstawicieli wielu mniejszości
(narodowych, seksualnych), czy grup dyskryminowanych (osoby z otyłością, osoby
z rozbitych rodzin). Nastolatkowie mają swoje problemy, z którymi starają się
radzić sobie jak mogą, ale nie zawsze wychodzi dobrze. Mimo to jako
czytelniczka gorąco im wszystkim kibicowałam, by wreszcie zaczęło się układać. Szczególnie,
że „Dzwonek…” nie jest przesłodzony i do znudzenia przewidywalny jak
„Heartstopper” (który przez pewien czas śledziłam z zainteresowaniem, potem
porzuciłam z 1 gwiazdką na 10).
Zgrzyty? Do fabuły i konstrukcji bohaterów nie mam „ale”,
natomiast trafiło się kilka kwestii, które fajnie by było w moim odczuciu
poprawić w ewentualnym wznowieniu (a wykupienia nakładu i wznowienia książce
życzę, bo to naprawdę perełka). Przede wszystkim przydałoby się jakoś wyróżnić
w tekście cytaty z piosenek i tytuły utworów. Mi osobiście nie pasuje zapis
chociażby Smells like teen spirit w ciągu tekstu, gdy nie jest to potraktowane
cudzysłowem lub chociaż kursywą. Na stronie 31 słowo „śmiechem” jest niepoprawnie
przesylabizowane, a na stronie 342 czasownik „płynąć” jest nieodpowiednio odmieniony.
Do tego popularny w latach 2006-2011 nosił tytuł „Włatcy móch”, a nie „Włatca
móch” (str. 83). Więcej grzechów nie pamiętam.
„Dzwonek na długą przerwę” jest książką społecznie
potrzebną. Pomaga otworzyć oczy na problemy i potrzeby drugiego człowieka. Uwrażliwia,
ubogaca i… nie bierze jeńców. Na mnie ta książka zrobiła ogromne wrażenie i
cieszę się z nieśmiałej obietnicy, jaką jest nadrukowane „I” na grzbiecie. Oby
jak najszybciej dane nam było sięgnąć po tom następny, czego sobie i Wam życzę.
A jeśli jeszcze nie mieliście sposobności sięgnąć po ten tom, zróbcie to jak
najszybciej. Myślę, że tak jak ja nie będziecie żałowali zakupu.
Dzwonek na długą przerwę
Autorka: Adrianna Szymańska-Zacheja
Tom: 1/?
Wydawnictwo: Spisek Pisarzy
Data wydania: 2024
Moja ocena: 7/10
Komentarze
Prześlij komentarz